FESTIWAL BRAMKOWY W RADYMNIE I PEWNA WYGRANA BIAŁO-NIEBIESKICHKto w niedziele pofatygował się na stadion przy ulicy sportowej, obejrzał wspaniałe widowisko.
10 bramek, doping i radość naszej drużyny po końcowym gwizdku, to wszystko było można zobaczyć w pojedynku MKS-u z Dębem Dobkowice.
Więcej w rozwinięciu newsa...
Kibice z Radymna już dawno nie byli świadkami tak wysokiego zwycięstwa Radki, ostatnia przekonywującą wygrana jaką zanotowali zawodnicy naszego klubu to 6:2 w pojedynku z Pogonią-Sokół Lubaczów dwa sezony temu kiedy to podopieczni Daniela Zielenkiewicza chcieli pomóc Czuwajowi Przemyśl, który bezpośrednio walczył o utrzymanie ze wspomnianym Lubaczowem.
Tym razem ranga spotkania całkiem inna ale gołym okiem widać było że Biało-Niebiescy są głodni bramek i za wszelką cenę chcieli udowodnić sobie a przede wszystkim kibicom Radki, że chcą jak najszybciej wrócić do okręgówki. Efekt ? 8 strzelonych bramek i pełna kontrola nad spotkaniem, wszystko było by na pięć gdyby nasz zespół zakończył ten mecz z zerem z tyłu, ale najważniejsze oczywiście były trzy punkty.
Pierwsi do głosu doszli przyjezdni, po faulu na 20 metrze do piłki podszedł jeden z zawodników Dębu i strzałem nad murem próbował pokonać Wyczawskiego, ale ten nie dał się zaskoczyć i sparował piłkę na rzut rożny. Początkowe minuty były bardzo chaotyczne w wykonaniu naszego zespołu, przez pierwszy kwadrans lepiej wyglądali przyjezdni gdyż w nasze szeregi często wkradały się niedokładność i słaba gra w ofensywie. Mimo tego to my mieliśmy pierwszą dogodną sytuację do strzelenia bramki, doskonałym podaniem z prawej strony został obsłużony Madaj ale strzał głową Kamila był niedokładny. Odpowiedź gości mogła być zabójcza, piłkę przed szesnastym metrem dostał Malinowski, który chytrym podaniem nad obrońcami znalazł swojego napastnika, gdy wydawało się że ten zapyta się naszego golkipera w który róg chce i wyprowadzi Dobkowice na prowadzenie stało się coś niemożliwego. Zawodnik Dębu z 6 metra przestrzelił wysoko nad bramką przy akompaniamencie śmiechu całych trybun, akcja można powiedzieć typowa na materiał do kartoflisk.pl
Ta sytuacja wydawać by się mogło musiała podziałać mobilizująco na naszą drużynę ale tak się jednak nie stało bowiem kilka minut wcześniej Dobkowice miały swoją kolejną szansę gdy Malinowski "zaciął" sobie Hermana i z ostrego kąta oddał strzał, na nasze szczęście Mateusz Wyczawski skrócił mu kąt i piłka wyszła na rzut rożny.
W szeregach Radki było widać swoiste spięcie, które odpuściło dopiero w 28 minucie po trafieniu Kamila Madaja, kiedy to doskonałym podaniem obsłużył go Mateusz Rożak. Zimna krew i przyspieszenie naszego młodego pomocnika wyprowadziło nas na prowadzenie, bowiem Kamil po odebraniu podania minął na pełnej szybkości Bąka i skierował piłkę do pustej bramki.
Kolejna okazja na podwyższenie wyniku nadarzyła się już kilka minut później kiedy to strzał Grzegorza Łuca z rzutu wolnego początkowo wypluł bramkarz gości i gdy wydawało się że dopadnie do niej Hamacher, golkiper Dobkowic zdążył do niej doskoczyć.
Mimo prowadzenia 1:0, w dalszym ciągu kulała u nas dokładność podań, nieporadne próby nie tylko denerwowały kibiców ale i samego trenera, który nie wiedział jaka jest przyczyna takiej gry. Tłumaczyć mogła nas jedynie wysoka temperatura jaka tego dnia towarzyszyła tym zawodom. Ciśnienie zeszło z Radki dopiero w doliczonym czasie pierwszej połowy, kiedy to po szarży Kamila Madaja obrońca bezpardonowo zatrzymał naszego skrzydłowego i sędzia pokazał na "wapno". Do piłki podszedł Konrad Szpunar i strzałem w lewy róg podwyższył wynik tego spotkania, a po kilku minutach arbiter tego spotkania zaprosił wszystkich na zasłużoną przerwę.
Kilka mocnych słów w szatni od trenera do zawodników podziałało mobilizująco bowiem druga odsłona była zupełnie inna niż ta pierwsza, wreszcie wszystko wychodziło na luzie, podania były dokładniejsze a i z przodu widoczna była większa ruchliwość.
Drugie 45 minut znacznie lepiej rozpoczęli Biało-Niebiescy, którzy 120 sekund po pierwszym gwizdku cieszyli się już z trzy bramkowego prowadzenia. Na rajd z piłką zdecydował się Konrad Szpunar, który swoim przyśpieszeniem zgubił obrońców Dobkowic ale w sytuacji jeden na jeden z Bąkiem przegrał pojedynek i golkiper Dębu nogami wybił jego strzał, na szczęście tam gdzie być powinien znalazł się Hamacher i pewnym strzałem pokonał bramkarza gości.
Co nie udało się Konradowi w 47 minucie, udało się w 51', tym razem po koleżeńsku zachował się Oskar i dokładnym podaniem obsłużył naszego kapitana, ten już nie pomylił się w 100 procentowej sytuacji i plasowanym strzał pokonał po raz drugi golkipera przyjezdnych.
Dwie minuty po strzelonej czwartej bramce w szeregi naszej defensywy wkradło się rozluźnienie, dograna z prawej strony piłka przeszła nad stoperami i trafiła wprost pod nogi Malinowskiego, który szczęśliwie od spojenia słupka z poprzeczką, wcisnął futbolówkę w bramkę Radki.
Podrażnieni stratą, jeszcze śmielej ruszyli Biało-Niebiescy, siedem minut po trafieniu kapitana gości ponownie na listę strzelców wpisał się nasz "Diabełek". Na raty bo na raty ale udało mu się wpakować piłkę nad bramkarzem Dobkowic czym ucieszył całe trybuny i naszego szkoleniowca, który wreszcie mógł ze spokojem oglądać poczynania swojego zespołu. Gdy kibice wykrzykiwali iż 5 bramek to dla nich za mało i proszą o jeszcze jedno trafienie, ponownie Oskar spełnił ich prośbę. Tym razem ze stałego fragmentu gry piłkę dośrodkował Piotrek Luft a Hamacher po wysokim wyjściu w powietrze, strzałem z głowy nie dał najmniejszych szans Bąkowi.
Ataki naszej drużyny nie ustawały, okazji na podwyższenie było bardzo dużo lecz niestety na tym etapie brakowało już skuteczności a także i sił, dlatego trener Mikłasz przeprowadzał kolejne zmiany żeby ożywić naszą siłę z przodu. Wejście smoka mógł mieć Mateusz Motyka, popularny "Maniek", dostał doskonałą piłkę od Oskara Hamachera, wprawdzie strzał młodego napastnika Radki znalazł drogę do bramki, ale sędzia boczny podniósł w górę chorągiewkę sygnalizując spalonego. Czy faktycznie był offside tego nie wie nikt ale jedno jest pewne iż na premierowe trafienie Mateusz będzie musiał jeszcze poczekać.
W 81 minucie ponownie wtopę zaliczyli nasi obrońcy, szybko rozegrany rzut wolny i strzał głową Malinowskiego zmniejszył rozmiary porażki, odpowiedź znowu była natychmiastowa tym razem jak rasowy napastnik zachował się Krystian Suchy, który po otwierającym podaniu od Oskara strzelił w lewy górny róg czym ucieszył kibiców, widać iż podbite we wcześniejszym spotkaniu oko nie przeszkodziło mu w mierzonym strzale.
Wynik spotkania ustalił ten, który zaczął to całe zamieszanie w 28 minucie, Kamil Madaj bo o nim tu mowa zachował się jak na treningu mijając czterech obrońców niczym porozstawiane tyczki, na samym końcu posadził bramkarza i dopełnił formalności wbijając po raz ósmy nóż w serce Bąka i wszystkich przybyłych kibiców Dobkowic. Po 93 minutach walki z temperaturą i przeciwnikiem, arbiter główny tego spotkania zakończył zawody przy wyniku 8:2 dla gospodarzy!
Cieszy wysokie i przekonywujące zwycięstwo naszej drużyny, która udowodniła iż jest jednym z kilku faworytów do tegorocznego awansu. Oby w kolejnych spotkaniach nie zabrakło skuteczności i determinacji bowiem każda victoria przybliża nas do powrotu na okręgowe boiska.
Korzystając z okazji chleliśmy podziękować za doping naszych kibiców przez pełne 90 minut, po raz kolejny pokazaliście iż potraficie unieść śpiewem nasz zespół, to zwycięstwo dedykujemy przede wszystkim dla was, oby nie było to ostatnie spotkanie z waszym nieocenionym wsparciem !
BRAWO RADKA !!!
MKS RADYMNO 8:2 DĄB DOBKOWICE ( 2:0 )
1:0 K.Madaj 28' 2:0 K.Szpunar 45+1 (karny) 3:0 O.Hamacher 47' 4:0 K.Szpunar 51'
4:1 J.Malinowski 53' 5:1 O.Hamacher 61' 6:1 O.Hamacher 65' 6:2 J.Malinowski 81' 7:2 K.Suchy 83' 8:2 K.Madaj 88'
Skład MKS-u Radymno: Mateusz Wyczawski, Radosław Kiełbasa (40' Tomasz Suchy(65' Karol Michalewski)), Jakub Herman, Piotr Luft, Krystian Suchy, Kamil Madaj, Mateusz Rożak (60' Przemysław Podgórski), Sebastian Rożak (32' Piotr Kucab), Grzegorz Łuc, Konrad Szpunar (70' Mateusz Motyka), Oskar Hamacher
Ławka rezerwowych: Michał Leja, Kamil Pruchnicki
Trener MKS-u Radymno: Jacek Mikłasz
Skład DĄBU Dobkowice: Stanisław Bąk, Mateusz Ćwik, Jarosław Hołyszko, Adrian Kociuba (60' Adrian Zakrzacki), Adrian Kościk, Sebastian Lonc, Jarosław Malinowski, Wojciech Rokicki, Kacper Sławiński, Jarosław Tymoczko, Jakub Walczak
Ławka rezerwowych: Marcel Nasiewicz, Krystian Szymuś
Trener DĄBU Dobkowice: Jarosław Malinowski
Żółte kartki: S.Rożak; J.Tymoczko, J.Walczak
Widzów: 150
Piłkarz meczu: Oskar Hamacher